W labiryncie psychosomatyki
Шрифт:
Mezczyzna otwiera drzwi, kt'ore, jak mu sie wydaje, prowadza do woli. Jest w pelni przekonany, ze wok'ol – dlugo oczekiwana przestrze'n, a przej'scia labiryntu sa pozostawione. Jednak to … tylko uczucie! W rzeczywisto'sci stoi w ogromnej sali labiryntu, na kt'orego 'scianach wy'swietlane sa obrazy rzeczywisto'sci. Iluzja. Zludzenie. Fantazja. Wszystko poza obiektywna rzeczywisto'scia. Chociaz mozesz zy'c w tych iluzorycznych 'scianach przez cale zycie, nie rozumiejac istoty tego, co sie dzieje.
Alena, 52 lata
„Choroba ciotki byla calkowita niespodzianka dla naszej rodziny. Zawsze byla aktywna, zabawna, kochajaca zycie optymistka. Ciotka poczatkowo nie zwracala uwagi na mrowienie w okolicy serca, nawet zartowala na ten temat. Jednak potem zaczela sie martwi'c. Lekarze rozlozyli tylko rece – „wszystko w porzadku!”. Mimo to jej stan sie pogorszyl, stala sie slabsza, coraz bardziej nerwowa i niespokojna. Pewnego razu, dzielac sie swoimi problemami z przypadkowa znajoma w klinice, ciotka uslyszala, ze jej przyjaciel i mistrz, osoba „poszukujaca” i „duchowa”, latwo sobie z tym poradzi.
Ciocia, zawsze otwarta na wszystko, co nowe, nieznane, skorzystala z okazji. Zaczela chodzi'c na spotkania „mistrza”, 'cwiczy'c czytanie jakiego's rodzaju modlitw lub mantr. Nie poznawali'smy juz bliskiej nam osoby. Krewna m'owila tylko o nowych przyjaciolach, praktykach duchowych, poznaniu nieznanych glebin. Wydaje sie, ze to, co wcze'sniej ja ekscytowalo i cieszylo, zniknelo bezpowrotnie…”.
Z wlasnego do'swiadczenia:
„Bolalo mnie i czulam sie 'zle. Ten sam stan, w kt'orym calkowicie przyziemne i znane dzialania staja sie trudne – chodzi'c, pracowa'c, komunikowa'c sie. Pierwszym krokiem bylo oczywi'scie zwr'ocenie sie do lekarzy. Jednak ani lekarze, ani p'o'zniej uzdrowiciele i uzdrowiciele nie mogli mi pom'oc. Pozostalo poklada'c nadzieje w Bogu. Tak tez zrobilam: zaczelam chodzi'c do ko'sciola, modli'c sie, po'sci'c. Poprosilam innych o modlitwe za mnie, a oni chetnie zgodzili sie mnie wesprze'c. Modlili sie duzo, wytrwale, dlugo. Jednak nie czulam sie lepiej. Czasami wydawalo mi sie, ze to pr'oba, a czasem kara. Jednak bez wzgledu na to, co my'slalam, stan zdrowia sie pogorszyl. Z powodu napad'ow b'olu z krecenia nierzadko zabierala mnie karetka, wiec coraz cze'sciej pracowalam z domu. Wszyscy przyjaciele gdzie's znikneli: w ko'ncu nie moglam juz spedza'c z nimi czasu, tak jak kiedy's, i przez wiekszo's'c czasu po prostu lezalam”.
Czy zycie pelne samooszukiwania mozna nazwa'c satysfakcjonujacym i szcze'sliwym? A moze to jednak wyj'scie? Nie odpowiem teraz na to pytanie, po prostu bede kontynuowa'c.
Wglad lub 'swiadomo's'c tego, co sie dzieje
Z wlasnego do'swiadczenia
„Choroba postepuje. Moje kierownictwo jest wyrozumiale, wspierajace i umozliwia mi leczenie w Izraelu, w jednej z najlepszych lokalnych klinik. Zn'ow mam nadzieje.
Lekarze rozpatruja wyniki bada'n i analiz. Pomaga im tlumacz, a ja z niepokojem i nadzieja czekam na werdykt. A potem brzmi dla mnie absolutnie nieoczekiwane zdanie – „oferujemy dwa tygodnie psychoterapii”.
Predzej czy p'o'zniej osoba, kt'ora znalazla sie w psychosomatycznym labiryncie, nie raz przeszla przez powyzsze kregi, czujac cale spektrum negatywnych emocji – utrate nadziei, rozpacz, irytacje, pustke – zdaje sobie sprawe, jaka jest istota jej problemu. Dzieje sie tak na r'ozne sposoby. Zdarza sie, ze pacjent sam dochodzi do takiego zrozumienia, chociaz takie przypadki nie sa zbyt czeste. Czasami do wla'sciwej my'sli sklania rada bliskiej osoby, artykul przeczytany w czasopi'smie naukowym lub – co zdarza sie znacznie cze'sciej! – zalecenie lekarza. Znaczna cze's'c wsp'olczesnych lekarzy uznaje obecno's'c chor'ob psychosomatycznych. Przekonani o niestosowno'sci oficjalnych metod leczenia w konkretnym przypadku, moga skierowa'c pacjenta do psychoterapeuty lub psychologa.
Tak wiec u pacjenta wystepuje wyra'zne u'swiadomienie: jego problem lezy w plaszczy'znie psychiki, a on sam od dawna blaka sie po labiryncie choroby psychosomatycznej. Co dalej?
A potem – mozliwe opcje.
Opcja ze znakiem plus. Osoba jest 'swiadoma, akceptuje problem i dziala zgodnie z uzyskana wiedza. Taki wyb'or daje nadzieje na szybkie rozwiazanie istniejacego problemu.
Opcja ze znakiem minus. Czlowiek opiera sie nowym informacjom, odrzuca je i pr'obuje ponownie przej's'c ta sama 'sciezka przez labirynt. Wszystko zalezy od tego, jak szybko zaakceptuje prawde.
Z wlasnego do'swiadczenia
„Jestem chora psychicznie?! Czy jeste'scie wszyscy psychicznie chorzy? Boli mnie! A Wy m'owicie – psychoterapia!” – plakalam i poskarzylam sie mezczy'znie, kt'ory towarzyszyl mi w podr'ozy. Przypuszcza'c, ze co's sie stalo z moja psychika, moglam po okolo roku od tego momentu. W tym roku przeszlam wiele innych bada'n, otrzymalam diagnoze o 'smiertelnej chorobie, poddalam sie drogiemu leczeniu zgodnie z ta diagnoza. Potem okazalo sie, ze to blad medyczny…
Wiele innych nieprzyjemnych moment'ow wydarzylo sie, zanim zgodzilam sie przyzna'c, ze warto zglebi'c ten temat. To byl poczatek drogi do uzdrowienia”.
'Swiadomo's'c problemu to polowa drogi do jego rozwiazania. Tak m'owi madro's'c ludowa i jest w tym racjonalne ziarno. Zrozumienie, ze nie musisz pracowa'c nie z cialem, ale z psychika, jest ogromnym krokiem w kierunku prawdziwego wyj'scia z labiryntu.
Klopoty spadly na Alle G. niemal jednocze'snie. Najpierw maz opu'scil rodzine, potem zaczely sie konflikty z najstarszym synem, zostala wyrzucona z pracy „ze wzgledu na wiek”. Zycie stracilo wszystkie kolory i wydawalo sie beznadziejne. Ponadto pojawily sie problemy zdrowotne: serce zaczelo bardzo bole'c. B'ole byly tak bolesne, ze nie mozna bylo wykonywa'c prac domowych ani szuka'c nowego miejsca pracy.
Dzieki pomocy krewnych pracujacych w dziedzinie medycyny kobieta byla w stanie przej's'c wszystkie mozliwe badania, ale bezskutecznie. Wreszcie na jednym z przyje'c zabrzmialo slowo „psychosomatyka”.
Pierwsza reakcja pacjentki byla nieufno's'c, a nawet oburzenie. Nie mogla zda'c sobie sprawy, ze 'zr'odlem jej zlego samopoczucia jest niezadowolenie z zycia, poczucie rozczarowania i urazy. Alla G. pr'obowala przej's'c dodatkowe badania, ale potem zgodzila sie na spotkanie z psychoterapeuta. Po sze'sciu miesiacach jej zycie zmienilo sie jako'sciowo.
Polowa drogi – czy to dopiero poczatek?
'Swiadomo's'c wreszcie nadeszla. Przyczyna jest psychologiczna, zaczynamy rozumie'c to coraz wyra'zniej. Pozostala drobnostka – skontaktowa'c sie ze specjalista?
Wydawaloby sie… Nawet rozumiejac istote problemu, osoba czesto nie decyduje sie na kontakt z psychoterapeuta lub psychologiem. Woli siedzie'c na specjalistycznych forach, czyta'c odpowiednia literature, gromadzi'c informacje i poszerza'c wiedze teoretyczna na temat problemu. Innymi slowy, pacjent psychosomatyczny ma nadzieje samodzielnie poradzi'c sobie z objawem. W naszym kraju nieufno's'c do psycholog'ow i psychoterapeut'ow nie zostala jeszcze calkowicie przezwyciezona, a strach przed byciem napietnowanym jako „'swirniety” wciaz wystepuje. Jednak jest to najglebsze nieporozumienie, kt'ore negatywnie wplywa na stan zdrowia osoby, jako's'c jej zycia i relacje z innymi. Przypomne, ze psychiatra i psychoterapeuta to lekarze z wyksztalceniem medycznym. Psychiatra zajmuje sie gl'ownie „ciezkimi” chorobami psychicznymi, takimi jak schizofrenia, upo'sledzenie umyslowe, padaczka itp. Z reguly stosuje metody leczenia farmakologicznego. A psychoterapeuta pracuje z lagodniejszymi zaburzeniami i stosuje „zabiegi psychologiczne” – takie jak rozmowy, wyja'snienia, techniki psychologiczne. Psycholog jest specjalista dzialajacym tymi samymi metodami co psychoterapeuta, ale nie ma wyksztalcenia medycznego. Czesto psycholog i psychiatra pracuja jako para, poniewaz czasami osoba musi by'c wspierana przez leki, a techniki psychologiczne nie wystarcza. Jednak do przepracowania i wyeliminowania psychologicznych przyczyn symptomatyki same leki z reguly nie wystarcza. Tabletki pomagaja przez pewien czas, zmniejszajac poziom napiecia ukladu nerwowego, ale przyczyny tego napiecia nalezy opracowa'c osobno. Nie zgubienie sie w natloku informacji nie zawsze jest w zasiegu nawet profesjonalnego psychologa. Dlatego przecietny czlowiek, kt'ory czyta artykuly w Internecie i nie wie, jak „filtrowa'c” informacje, jest najprawdopodobniej skazany na dluga wedr'owke po labiryncie.
Andrzej, 40 lat.
„Jestem psychologiem, jednym z nielicznych w malej miejscowo'sci. Niedawno zwr'ocila sie do mnie osoba, kt'ora cierpi na b'ole brzucha. To trwa wystarczajaco dlugo, lekarze nie mogli jej pom'oc. Zdiagnozowano zesp'ol jelita drazliwego, czyli w rzeczywisto'sci jest to zaburzenie psychosomatyczne.
Czlowiek wykazal sie odwaga i checia walki z choroba. Przyszedl do mnie po pomoc. Problem w tym, ze nie moge mu pom'oc. Musze to szczerze przyzna'c: nie mam wystarczajacego do'swiadczenia w rozwiazywaniu takich problem'ow. Juz mialem do czynienia z psychosomatyka, ale nie tak czesto, zebym bez trudu sobie z tym poradzil. Material'ow teoretycznych jest wiele.